środa, 30 stycznia 2013

Kiedyś:
smells of love

Później:
namaluję cię
some nights


[!] - nowe opowiadanie

1 komentarz:

  1. I co ja mam napisać? Wiesz, że jesteś świetna? Wiesz. To, że praktycznie za każdym razem próbujesz czegoś nowego i zaskakujesz formą jest niebywałym atutem. Jeszcze bardziej podoba mi się, że Twoje opowiadania są takie zwarte, nie ma dłużyzny, nie ma "grania na czas". Każde zdanie jest po coś i waży. A kiedy zacznie się czytać nie można przestać, i to jest chyba najlepsze. No i dla mnie osobiście dużo znaczy, że te historie zostają w głowie na dłużej. Nie przepadają po zamknięciu strony. Dziś jedno opowiadanie poszło ze mną do codziennych obowiązków i jeszcze sobie do niego wrócę przed snem.
    Szczególnie dziękuję za:
    (Nie)pokonanego - za odejście od schematu i perspektywę zgnojonego faceta.
    Smells of love - za pomysł i celowość każdego rozdziału, i za wstęp.
    I last but not least za Light me up - tam już napisałam dlaczego, ale przede wszystkim za doskonałe postaci.
    Pozdrawiam i wchodzę do fanclubu :)

    OdpowiedzUsuń